Gość napisał(a):
Odpowiedz jest prosta ... wolny rynek. A tak powaznie to sport zawodowy ma to do siebie, ze sentymenty ida na bok - jak mowa o kasie.
Masz rację, sentymenty idą na bok. Dlatego nie dziwię się, że zawodnicy nie zmniejszają swoich żądań płacowych. Jeśli chcą pozostać na topie, muszą cały czas w siebie inwestować.
Piszesz o wolnym rynku. Ja jestem wielkim zwolennikiem tego rozwiązania systemowego (nikt nie wymyślił jeszcze czegoś lepszego), ale w nie w czasie kryzysu. Tak jak w czasie wojny, nie ma miejsca na demokrację! Uważam, że są możliwe działania zmierzające do obniżenia cen sprzętu na światowych rynkach. Sprzęt stanie się wówczas bardziej dostepny. Nownki techniczne nadal będą bardzo drogie, ale większa liczba zawodników będzie mogła przebierać w ofertach producentów.
Choć jestem świadomy, że w momencie gdy potentaci z branży rezygnują z rynku sportów motorowych (Honda, Subaru!), a kolejni rozważają opuszczenie sektora (Mercedes, Toyota, BMW...) działania takie będą niezwykle trudne.