
Nie ma już chyba wątpliwości że globalny kryzys dotknie większość dziedzin naszego życia, w tym także sport. Najgorsze może być to, że atakuje on praktycznie z każdej strony, wobec czego obrona przed jego skutkami może się okazać wyjątkowo trudna. Skoro jego efekty już są widoczne w takich potężnych sportach jak formuła 1 oraz piłka nożna, to można się spodziewać jeszcze większych problemów w pozostałych dyscyplinach, szczególnie tych których funkcjonowanie nie zawsze jest uporządkowane oraz zorientowane długofalowo. Niestety w obecnym momencie zagrożenie to jest bardzo realne i zauważalne w sporcie żużlowym.
Pierwsze sygnały
Zaczęły się pojawiać pod koniec ubiegłego roku. Informacje o problemach Złomrexu czy wycofanie się Kronopolu początkowo nie wzbudzały zbytniego niepokoju w środowisku żużlowym. W końcu nie były niczym nowym, takie zmiany zaangażowania czy rotacje sponsorów miały zwykle miejsce przed każdym sezonem. Niektóre kluby zauważały potencjalny problem, to pozostałe go nie widziały (lub nie chciały widzieć). Gdy okres transferowy dobiegł końca kibice jak zwykle zaczęli oczekiwać startu sezonu, który we wszystkich ligach może być wyjątkowo wyrównany.
Niestety, zaczęły dochodzić informacje o coraz większych kłopotach firm sponsorujących żużel. Naturalną konsekwencją jest wówczas koncentracja na przetrwaniu przedsiębiorstwa i ograniczanie kosztów, szczególnie tych nie związanych bezpośrednio z podstawową działalnością. Usłyszeliśmy więc o zmniejszaniu wsparcia przez sponsorów strategicznych, bądź w ogóle niepewności co do dalszej współpracy.
Równie ważną kwestią są kłopoty mniejszych firm, które dodatkowo wspierały działalność lokalnych klubów. One często bardziej od tych dużych zostały dotknięte przez kryzys i postawione w bardzo trudnej sytuacji. Choć władze klubów oraz sportowe media nie nadawały tej sprawie rozgłosu jak w przypadku sponsorów strategicznych, to ten problem może się okazać równie groźny, gdyż mniejsi sponsorzy zapewniali zwykle sporą część budżetów. To zjawisko może się nasilać w ciągu całego sezonu i stawiać pod znakiem zapytania wypłacalność klubów. Dobrze że problem został wreszcie dostrzeżony i podejmowane są próby współdziałania na forum ogólnopolskim, choć kwestią otwartą jest czy prezesi będą w stanie wypracować mądre i skuteczne rozwiązanie.
Walutowa ruletka
Następnie po gwałtownym osłabieniu złotówki pojawiło się kolejne zagrożenie dla płynności finansowej klubów. Od lat większość kontraktów z zawodnikami zagranicznymi, a także część z krajowymi, było zawierane w obcych walutach. Jak ostatnio boleśnie przekonują się o tym posiadacze kredytów hipotecznych takie rozwiązanie zawiera w sobie spory element ryzyka. Dopóki gospodarka rosła w siłę polska waluta (szczególnie ostatnio) dość stale zyskiwała na wartości, co dostarczało walutowym płatnikom sporo dodatkowych zysków. Także klubom żużlowym, co widać na przykładzie ostatniego sezonu.
Jednak gdy doszło do załamania kursów połączonego z odejściem sponsorów budżety zaczynają być coraz bardziej napięte. Dużą cześć winy ponoszą oczywiście sternicy klubów, którzy powinni zabezpieczyć się przed takim scenariuszem. Jak to jest jednak trudne pokazują dziesiątki przedsiębiorstw stojącym na granicy bankructwa z powodu właśnie niedoszacowania owego ryzyka. Podejmowane są próby renegocjacji kontraktów, choć zważywszy na fakt iż zawodnicy sporą część wydatków na sprzęt również ponoszą w euro osiągnięcie kompromisu w tej sprawie może być wyjątkowo trudne.
Co nas czeka w sezonie?
Powyższe problemy mogą się nasilać w trakcje sezonu. Ale może dojść nowy, co najmniej równie poważny. Kiedy ludzie obawiają się o swoją materialną egzystencję ich skłonność do wydawania sporych sum na coraz droższe „igrzyska” będzie spadać. W związku z czym może dojść do znacznego spadku frekwencji na trybunach, co w połączeniu z pozostałymi kłopotami może stanowić wyjątkowo niekorzystną kombinację. Szczególnie dla klubów które czerpią z wpływów z biletów znaczne części swoich budżetów.
Czy jest na te wszystkie problemy gotowa recepta? Z pewnością nie. Obecna sytuacja zaskoczyła niemal cały świat, wobec czego wyjście z niej może okazać się trudne i skomplikowane. Wydaje się że konieczne jest współdziałanie w celu przezwyciężenia efektów kryzysu i konieczny rozwój speedwaya oraz, w perspektywie, powstawanie nowych ośrodków żużlowych.
Andrzej Waliński