home historia obiekty forum linki
dołącz do nas
aktualności o nas blog ekonomia speedwaya napisali o nas Galeria
Jej pierwszy raz
Dodano: 2010-04-15 21:43:13

< Wstecz


Zaczyna się frapująco, ale mowa tu o pierwszym meczu żużlowym Anity zaliczonym na żywo. I to gdzie? W Gnieźnie! Moim rodzinnym mieście. Inauguracja rzecz święta, więc wypisałam sobie połączenia kolejowe na lany poniedziałek. Ale na szczęście znajomi z Warszawy zdecydowali się na pierwszoligowe rozgrywki.

 

Zapakowaliśmy się do małego niebieskiego samochodziku, wywiesiliśmy szaliki Startu za okna i hajda –  z Warszawy szosą na Skierniewice i dalej 120 na godzinę po autostradzie aż do Wrześni. Jak fantastycznie furkotały szaliki za szybą! Czułam, że sezon naprawdę się zaczął. Nawet na stacji benzynowej, gdzieś pod Koninem - ku mojemu miłemu zaskoczeniu – pani ekspedientka poznała się na nas i podała mi zapalniczkę z Jasonem Crumpem. Pogoda była słoneczna, żadnych opadów. Wcześniej Anita, moja koleżanka z pracy, bo o niej mowa, oglądała żużel w telewizji, ale wszyscy wiemy, że to zupełnie inna bajka.

 

 

Dzięki niesamowitemu  splotowi okoliczności poznała  mojego towarzysza wyjazdów do Lublina, Bydgoszczy i Krakowa - zakochanego w barwach Włókniarza. Daniel wybierał się na inaugurację sezonu oczywiście do Częstochowy. Z powodu oczekiwanych opadów mecz odwołano. Z radością przystałam na propozycję wspólnego wyjazdu samochodem, bez przesiadek na dworcach. Anita zaopatrzyła się w duże pudełko z sernikami i innymi  wypiekami, które przypominały nam, że jest Wielkanoc. Dla nas – mojego syna, Daniela i dla mnie to było wielkie święto kibicowskie – inauguracja zawodów ligowych. Podgryzając sernik i murzynka, wspominaliśmy nasze wspólne wyjazdy. Teraz mam nadzieję dołączy do nas Anita. Rodowita Warszawianka, fanka muzyki rockowej i psów rasy cocker spaniel – miała dotychczas pojęcie o żużlu jak większość statystycznych Polek: że istnieje Falubaz, Tomasz Gollob i motor bez hamulców. Wiedziała też, że „czarno – czerwone to barwy niezwyciężone” i często ubierała się w ten sposób, sprawiając mi wielką przyjemność. Bo mimo dużej różnicy wieku – mogłaby być moja córką - bardzo się lubimy i łączy nas sentyment do TSA i muzyki w tych klimatach.

 

 

A że pracujemy w jednej szkole, więc przy każdej okazji zdawałam relacje z Sanoka, balu żużlowców czy wystawy na Młocinach. Jakiś rok temu miałam pomysł, żeby zabawić się w swatkę i poznać ze sobą Anitę i Daniela. Ale los zetknął ich niedawno bez mojego udziału i tym bardziej jestem szczęśliwa. Bo świat kibicowski wzbogacił się o jedną piękną młodą osóbkę w czerwonych spodniach i czarnej bluzie z kapturem. Zabawne były nasze babskie rozmowy na korytarzu szkolnym, telefony  i SMS – y. Jaki jest układ polskich lig? Dlaczego ludzie wypełniają tak pracowicie program żużlowy? Kto jeździ w Grand  Prix? Na czym polega fenomen Hansa Nielsena? Czy Sam Ermolenko dobrze gra na gitarze? I tak dalej. To wspaniałe, że Anita nie tylko została dziewczyną kibica żużla, ale i przestała być biernym obserwatorem. Teraz już nie można jej zarzucić, że jest ignorantką. Mając takich obytych „nauczycieli”… Siedziała w Gnieźnie na trybunie i fotografowała start i pierwszy łuk. Zdjęcie orzełka z motocyklem – darem sponsora dla Oskara Fajfera - jest dziełem Anity. Ja poszłam jak zwykle do sektora 10 drzeć się przy bandzie i fotografować oprawę wizualną. Była imponująca - 40 nowych flag czarno - czerwonych i kilkanaście symboli Startu w wieńcu laurowym nawiązującym do hasła „Nigdy na tronie – zawsze w koronie”  widocznego podczas prezentacji. Byłam naprawdę wzruszona, widząc, jak mój syn trzyma dumnie jedną z flag. Szkoda, że doping „audio” nie dorastał poziomem do dopingu „video” na trybunach gnieźnieńskich.

 

 

Łopoczące barwy nad głowami kibiców prezentowały się widowiskowo, ale okrzyki dochodzące z sektora „dopingującego” były skandaliczne. Takiego wulgarnego „pocisku” w stronę kibiców przyjezdnych dawno nie słyszałam. Przywiozłam komplet baterii do mojego megafonu będącego w posiadaniu ekipy z sektora 12. Gdy usłyszałam pierwsze okrzyki, szybko odebrałam im tubę pod pretekstem wymiany baterii i schowałam do plecaka. Dobrze, że Anita nie słyszała z trybuny tych „przyśpiewek”… Bardzo podobał jej się mecz z Wybrzeżem i planuje następne wyjazdy!


< Wstecz


Skomentuj ten artykuł na forum!