home historia obiekty forum linki
dołącz do nas
aktualności o nas blog ekonomia speedwaya napisali o nas Galeria
Zupa cygańska i du.. Cygana
Dodano: 2010-02-20 19:35:13

< Wstecz


To dwa moje prywatne przeboje Balu Żużlowców jubileuszowego XX Plebiscytu Tygodnika Żużlowego. Zupa w chlebie, pysznym, okrągłym, gorącym bochenku. Wewnątrz coś na kształt gulaszu z fasolką, przykryte wieczkiem chrupiącego chlebka. Podano po północy.

 

 

Wcześniej serwowano desery, zakąski i tradycyjne drugie danie, ale ta zupa cygańska… Niesamowita! Nie przyjechałam tam, żeby się najeść, ale było to fajne zaskoczenie. A piosenka o włoskich kulinariach z refrenem „Zupa Cigana!” była przebojem parkietu. Wszyscy skakali w rytm tej taranteli, śpiewając refren z okrzykiem „Du.. Cygana!” Repertuar muzyczny  był - krótko mówiąc – dla weteranów żużlowych torów. Przeboje Maryli Rodowicz, Abby i Lady Pank nie przypadły do gustu juniorom. Zmyli się chyłkiem przed północą. Podobno umówili się w pobliskiej dyskotece na hip-hopowe szaleństwo. Stolik młodzieży świecił pustką, ale wszyscy pozostali goście szaleli do rana. Z zawodników ostatni wychodził Krzysztof  Kasprzak z pucharem w ręku. Do końca bawił się też Rafał Dobrucki. Wcześniej szalał okrążony klaszczącymi parami jakiś młody elastyczny człowiek, który zrobił szpagat. Ja w „dancingowym” nieśmiertelnym wężu „Tylko nie do Warszawy…” o mało nie połamałam obcasów.

 

 

W tym roku postanowiłam pokazać moje zupełnie niezłe nogi i założyłam czarną tuniczkę w srebrne gwiazdki i legginsy obcięte do kolan. Wysokie obcasy były obowiązkowym dodatkiem, tak jak paznokcie. Pierwszy raz w życiu miałam brokatowy fiolet na pazurach. Na co dzień muszę mieć krótkie, bo gram na pianinie i skrzypcach i co najwyżej pomalowane lakierem bezbarwnym, ale w taki wieczór walentynkowy zaszalałam. Wcale nie wyróżniałam się elegancją pośród płci pięknej. Kinga Wachowska –  obcisła czarna wieczorowa sukienka  z gołymi plecami ozdobiona srebrnymi cekinami, towarzyszka Jacka Dreczki – czarodziejsko połyskujące długie orientalne kolczyki do skromnej „małej czarnej”, pani Wandzia z Rybnika – zabójcze ażurowe kozaczki do obcisłej miniówy, pani Ewa Czekańska – czarne  arystokratyczne rękawiczki do łokcia, Marzenka Paszek – połyskująca zgaszoną czerwienią sukienka z wiśniowym, muślinowym szalem.

 

 

A pan Erban z czeskiego Divisova zadawał szyku w „palarni”, puszczając kółeczka z  hawańskiego cygara. Rozmawiałam z nim po losowaniu Jawy. „ - Jakiś mlady Kolodziej powinien wylosować motor, Gollob ma ich tyle…” – żartował. Byłam świadkiem losowania, bo stałam bardzo blisko szklanej kuli. Losowanie poskładanych karteczek było absolutnie uczciwe. Ale motocykl dostał się w dobre ręce, gdyż Tomasz Gollob jeszcze przed „procedurą” ogłosił przez mikrofon, że „gdy ewentualnie wylosuje, to przekaże pieniądze na cel charytatywny”. I los tak chciał… A w ogóle to Tomek Gollob był niesłychanie towarzyski i uśmiechnięty – chodził od stolika do stolika, rozmawiając z kibicami i cierpliwie rozdając  autografy. Nie jestem weteranką balów – to dopiero mój trzeci - ale na poprzednich nasz mistrz był bardziej powściągliwy towarzysko.

 

Krzysztof Cegielski wprost nie mógł opędzić się od zagadujących go kibiców. Najliczniejsza była ekipa Falubazu. Przy piosence „Hej, hej Falubaz” szaleli na parkiecie i śpiewali .Ja z koleżanką z Gniezna siedziałam w towarzystwie trenera Jana Ząbika i redaktorów Tygodnika Żużlowego. Nad ranem dosiadłyśmy się do gościnnego stolika gospodarzy – kibiców Kolejarza Rawicz. Tam pan Jasio sypał jak z rękawa dowcipami, po których płakałam ze śmiechu. Zauważyłam też kibiców w szalikach Apatora i leszczyńskiej Unii. Co do szalików to dostało mi się od pana Henia z Bytomia, że nie mam słynnej spódnicy. Ale ile razy można odgrzewać stare kotlety?

 

 

Wracając do nominacji - pierwsza poleciałam uścisnąć dłoń moim „starym” znajomym – Sławkowi Musielakowi i Kacprowi Gomólskiemu. Sławek już nie startuje w barwach gnieźnieńskich, ale cenię jego skromność i podejście do speedwaya. To za nim między innymi jeździło się po dziurawych drogach Ukrainy! A Kacperek – nasza duma i przyszłość Startu. Razem ze swoim przyjacielem  Patrykiem Dudkiem długo studiowali zawartość swoich niebieskich teczek. To ogromny zaszczyt! Gratuluję, panowie! Teraz  pojadę za wami  nawet na koniec świata na Speedway Word Cup!


< Wstecz


Skomentuj ten artykuł na forum!