
Przeglądając moja galerię zdjęć w komputerze, przyznam, że wiele zdarzyło się w tym sezonie. Jako kibic Startu Gniezno byłam na wyjazdowych meczach w Rzeszowie, Tarnowie, Rybniku, Grudziądzu, kilkakrotnie w Poznaniu, a także oczywiście w Gnieźnie. Kibicowałam też Motorowi Lublin w Miszkolcu i Pile oraz w Lublinie na meczach z Krosnem i Kolejarzem Opole. Poznałam wreszcie osobiście Madzię z Rybnika, Sylwię z Tarnowa i Bernadkę z Krosna – znając się dotychczas z for żużlowych.
Dwa razy brałam udział przed zawodami w Gnieźnie w konkursach wiedzy o żużlu i za każdym razem główna nagrodę – GPS-a sprzątał mi sprzed nosa niejaki Michał. Pozdrawiam i gratuluję, niech ci oba służą! Ja i tak nie mam samochodu. Spaliłam sobie rękę, trzymając za długo odpalonego stroboskopa przy oprawie pirotechnicznej na meczu z Unią Tarnów w Gnieźnie. Potem trzy tygodnie odwiedzałam gabinet zabiegowy na zmianie opatrunków. I ominęły mnie kąpiele w basenach z wodą termalną na Węgrzech… Ale najboleśniej wspominam powroty z Rybnika i z Rzeszowa. Przy przesiadce w Jaworznie – Szczakowej i we Wrześni. Wyobraźcie sobie – czwarta nad ranem, dwie godziny do następnego pociągu, a tu poczekalnia zamknięta i deszcz mży… Ani barku z herbatą ani sklepu z wodą mineralną choćby… Za to powrót z Tarnowa? Miodzie! Sypialnym do samej Warszawy. Raz na wozie, raz pod wozem.
W sezonie 2009 pierwszy raz w życiu jechałam polewaczką po torze – w Poznaniu. Tyle nowych wrażeń, a wydawało by się, że wszystko już mam za sobą. Pierwszy raz w życiu byłam w Sejmie i w salach obrad radnych warszawskich w Pałacu Kultury w eleganckich wnętrzach wysłanych czerwonymi dywanami…Walczyliśmy o stadion żużlowy i o galę lodową na Torwarze, przekonując decydentów o wadze zaistnienia pięknego sportu żużlowego w stolicy… Bez skutku. Na konferencji prasowej w Centrum Promocji Kultury poświęconej promocji budowy stadionu na Spójni poznałam pana Marka, obsługującego nagłośnienie. Nie wiedziałam wcześniej, że jest kibicem żużla, dopóki nie ujawnił się w koszulce Speedway Grand Prix. Takie wielkie miasto, stadionu brak, piłka nożna króluje – a jednak są tutaj kibice żużla.
Dla nich zrobiliśmy w marcu wystawę poświęconą Władysławowi Pietrzakowi, w maju pokaz mody kibica żużlowego, w lipcu warsztaty komentatorskie z Tomkiem Lorkiem, a w listopadzie pożegnanie sezonu. W Roosterze spotykaliśmy się na meczach Ekstraligi, a w Jaskini na Grand Prix. W dniu emisji żużlowego odcinka „39 i pół” znajomi kibice Falubazu zaprosili scenarzystę Domana Nowakowskiego i wspólnie komentowaliśmy aktualne i dawne wydarzenia na torach świata. Zorganizowaliśmy dwa wyjazdy autokarowe – w maju do Torunia na mecz ligowy z Zieloną Górą i w październiku na Grand Prix do Bydgoszczy. Aż sama się teraz dziwię, gdzie tu czas na prace w obu szkołach i na życie rodzinne. Jakieś wczasy w Łebie, malowanie mieszkania albo domowe niedzielne obiadki z pierogami i szarlotką. Oj, nic z tego.
Kucharka i gospodyni ze mnie żadna. Cała rodzina się ze mnie śmieje, że jestem nienormalną babą. Ale nie wiedzą, ile kolorytu i wrażeń dostarcza mi takie życie. W sezonie – od meczu do meczu. Poza sezonem – śledzenie transferów i wertowanie starych „Tygodników Żużlowych”, czytanie książek. Teraz dokończę wreszcie „Przerwany wyścig” Macieja Maja o Robercie Dadosie. I projektowanie nowej kreacji na Bal Żużlowców w Rawiczu. W ciężkiej spódnicy z szalików nie bardzo dało się pląsać, więc teraz kupiłam sobie czarną aksamitną spódnicę i kombinuję czerwoną bluzkę z aplikacjami Startu Gniezno. Zaproszenia na bal podrożały o 50 złotych, ale nie przepuszczę takiej okazji, żeby zobaczyć najlepszych zawodników - moich idoli i bohaterów – w jednym miejscu o jednej porze naraz. O, nie! Namówiłam studentkę z Krosna mieszkającą w Warszawie. Zresztą nie trzeba jej było specjalnie namawiać, ona była w Terenzano, Krsko, Bydgoszczy na GP, kibicuje swoim Wilkom, jeździ, żyje żużlem tak jak ja – więc mam swojego godnego następcę. Bo niewiele mi brakuje do sześćdziesiątki i nie wiem, jak długo pociągnę, żyjąc w takim tempie. W mim wieku baby bawią już wnuki… Cóż, zainstalowałam sobie na zimę Canal+, licząc na powtórki zawodów GP w zimie. Będę kibicem w ciepłych bamboszach… Ale tylko do wiosny!